Nasz sąsiad jest niski i drobnej postury: ktoś, o kim można powiedzieć "człowieczek", podobny do Czarnoksiężnika z Krainy Oz. Z zawodu jest elektronikiem, czy może elektrykiem. Oboje jego rodzice tańczyli w Królewskim Balecie kopenhaskim, a już wtedy, czyli w latach 30tych i 40tych był to jeden z najlepszych zespołów na świecie. Jego ojciec był pierwszym solistą, a potem dyrektorem artystycznym teatru, a matka najwybitniejszą w swoim czasie choreografką szkoły Bournonvilla. Pytam naszego Czarnoksiężnika, czy nigdy nie chciał pójść w ślady rodziców, a on mi na to opowiedział taką historię: "kiedy miałem dwanaście lat", mówi, "ojciec wziął mnie i tak do mnie rzekł: wiesz, że mam wpływy i mogę cię umieścić w zespole baletu królewskiego. Są tylko trzy warunki. Po pierwsze, musisz być bardzo dobry, bo jesteś niski. Tancerz nie może być mniejszy od partnerki, żebyś dostawał dobre role pomimo swojej postury, musisz być naprawdę świetny. Po drugie, sam rozumiesz, że musisz być lepszy ode mnie. Po trzecie, to oznacza koniec biegania za piłką z chłopakami. Zastanów się i powiedz mi, czy chcesz zacząć naprawdę ćwiczyć. I tak właśnie zostałem elektrykiem..."
Tak wyglądało umieszczanie synka "po znajomości". Daj nam Boże więcej ojców i matek, wujów i ciotek o podobnie nepotycznych skłonnościach.
pulpit
-
Takie zdjęcie dziś zrobiłem.
Wrzuciłem je na pulpit komputera, bo tam pasuje.
Rozmyłem ikony tego co tam mam, bo nie to chciałem pokazać. 😏
2 lata temu